poniedziałek, 1 grudnia 2014

To

Tak naprawdę to nie wiem czy ja dobrze robię opisując to co widziałem w noc z soboty na niedzielę.
Wprawdzie zawiera to pewien akcent humorystyczny, jednakowoż dla najbardziej zainteresowanej osoby może to być straszną tragedią i niepowetowaną stratą. Może być także rezultatem wróżby, niekoniecznie takiej, która się spełni.

Tak czy siak sobota nie zapowiadała się źle. Miliony rodaków tego wieczoru świętowało imieniny Andrzeja, które to wypadały wprawdzie w niedzielę, ale w sobotę sympatyczniej się napić, aby móc pozdychać dnia następnego w spokoju w łóżeczku a nie w pracy.
 Przeto już od godziny 15:03 tabuny samic człowieczych jak i samców okupowało łazienki, fryzjerów i sklepy ze świecami, aby czynić czary, wróżby i inne takie. Podkłady robiono pod alkohol, który tej nocy lać się miał w spragnione gardła. Lać się miał w ilościach znacznych.
 I lał się. Lał się do tego stopnia, że kolega który wcześniej zadzwonił abym po niego przyjechał, wsiadł do taryfy i mówiąc - kocham cie jareczku - ucałował mnie w ucho. Doprecyzowując, w prawe ucho. Z tyłu siedziała jego żona. Nie wiem co sobie ona teraz myśli. Może łzy wylewa, może w niedziele zażegnała wiszący w powietrzu konflikt, zaznajamiając kolegę bliżej z urządzeniem kuchennym zwanym wałkiem do ciasta. Może już złożyła papiery rozwodowe, może zaś nikt tego nie pamięta a ja niepotrzebnie przypominam? No nic, co raz się napisało, napisane będzie.
 Moja obrona jest taka,iż nie spodziewałem się w ogóle ataku na moje ucho. Prawe ucho, przypominam.
Także żono kolegi, ja niewinny, serio serio. To wszystko jego wina, męża Twojego znaczy. Mówił, że czyta Tobie to co czasem ja tu wypisuje, ciekawe czy to przeczyta :P hyhy

  Właściwie to noc była nudna jak flaki z olejem. Nie działo się nic warte wzmianki. Ot standard:
- dobry wieczór
- a dobry wieczór
- poproszę na ( tu pada adres)
- bardzo proszę
i jedziemy

Wsiadły raz dwie młodziutkie istotki, sympatyczne sylwetki nawet. Naczekałem się na nie z 17minut. Już mnie szlag zaczynał trafiać i zaczynałem sobie wizualizować scenę w lesie.
  Wiatr kołysze lampę naftową zaczepioną na gałęzi, cienie rzucane przez drzewa tworzą raczej posępną atmosferę i tam gdzieś ja z mściwym uśmiechem, ale i satysfakcją kopię dół. Z bagażnika zaś spoglądają przerażonym wzrokiem młodziutkie istotki, które nieopatrznie kazały mi tyle na siebie czekać.
- proszę pana, proszę pana! Przepraszamy, ale już jesteśmy spóźnione, zawiezie nas pan na 5-go lipca???
Z pewną niechęcią odpędziłem od siebie scenę w lesie i odrzekłem
 - zawiozę
 - dobrze, ja tak nie lubię się spóźniać i przychodzić na imprezę jak już wszyscy są
 - taaaak? To na którą ta impreza? pytam grzecznie
 - na 20 proszę pana
 Spoglądam przeto na zegarek, a tam 22 .
Scena w lesie wraca, ale już nie jestem sam. Pomagają mi uczestnicy imprezy na którą wiozę dziewczynki.
Dół wykopany w 10 minut, po chwili zasypany, śladu nie ma. Impreza trwa dalej.
Uhhhh, wracamy do rzeczywistości.
 - no to troszkę się spóźniłyście
 - no tak, troszkę

Kilka godzin później jadąc z klientką i słuchając jej wywodów, jak to po raz pierwszy trafiła do knajpy dla kochających inaczej zobaczyłem TO.
Nie wiem skąd się to wzięło nad ranem na środku ulicy. Domyślać się mogę, że komuś wypadło. Nie wiem skąd wypadło i czy właścicielem był facet czy kobieta. Może wypadło samo, może zaś zostało wyrzucone.
Może stoi za tym czyjaś tragedia, bo wprawdzie nie była to rzecz pierwszej potrzeby, jednakowoż niektórzy ludzie przywiązują się bardziej do rzeczy niż do osób. Może się zepsuło, może ktoś ma już lepszy model? No za cholerę nie wiem. Może komuś wywróżono , że znajdzie swoją drugą połowę w ciągu kilku najbliższych dni i ten ktoś uwierzył, wyrzucając już niepotrzebne rzeczy, nie zastanawiając się nad tym, że może to być fałszywa wróżba.
Możliwości jest bez liku, co ciekawe, gdy po pół godzinie wracałem tamtędy to znaleziska już nie było. Może ktoś się zorientował, że czegoś przy sobie nie ma i wrócił i cieszy się przeżywając na nowo miłe chwile ze swoją zgubą? A może znalazł to ktoś inny i teraz może ktoś inny ma dobrą zabawę?
Nie mam zielonego pojęcia, w każdym bądź razie nie miałem jeszcze do tej pory okazji spotkać na swojej drodze, leżącego na środku ulicy różowego wibratora.
Ciekawe kto zgubił? Kolor niby wskazuje na kobietę, jednakowoż te chłopaki co to kochają troszkę inaczej, pewnie też byliby zainteresowani takim kolorem. 
Taaaak, to też możliwe.
No cóż, zagadka pewnie nie zostanie rozwiązana. Nic to, mam tylko nadzieję, że znalezisko trafiło w odpowiednie miejsce hyhy :)