niedziela, 26 lipca 2015

One

Gdyby tak chcieć scharakteryzować tę noc, określić ją jednym słowem, opisać w dwóch, to powiadam Wam ja: nie da się.
 Była to krótka nocka, bo o 4 rano już ciało moje złożone zostało do łoża i spoczywa tam nadal. Z otwartymi gałami wprawdzie, ale spoczywa.A z domu ciało wyszło o 22-giej, więc powrót był błyskawiczny.
  Noc minęła pod znakiem wyjących, złorzeczących, płaczących kobiet.

1.
 Było ich sztuk trzy. Każda inna.
Była blondi, całkiem przyjemna fizjonomia, całkiem przyjemna sylwetka, ogólnie całkiem całkiem.
Była też farbowana na platynę kobieta, po której widać było, że weekendy raczej się nie oszczędza. Była też wielka stara i ruda.
 Wielka, stara i ruda, usadowiwszy się z przodu rzecze do mnie
  - ja to mam już takiego pecha, że zawsze trafiam na przystojnego kierowcę hahahaha
Rozejrzałem się podejrzliwie po aucie, z tyłu dwa człowieki w sukienkach, z przodu ja (bez sukienki, co nie oznacza że nagi ) i ruda. Nikogo przystojnego nie zlokalizowałem, pewnie dlatego, że nie było nikogo takiego. Jedna z samic z tyłu wprawdzie była dość atrakcyjnym stworzeniem, nie siedziała jednak za kierownicą. Olśniło mnie w pewnym momencie, przecież to ja jestem kierowcą, to ja jestem przystojny. Ryj już mi się cieszył, kwiaty chciałem składać u stóp rudej, gdy zobaczyłem swoje odbicie w lusterku: nie no choleraaaaa, przecież nie mówiła o mnie. Złożyłem to na karb wypitego przez obywatelki płci odmiennej alkoholu.
  - Widzi Pan jak to jest aby się z domu wybrać? Masakra jakaś
  - ano masakra - odrzekłem skwapliwie, bo czekałem na nie jakieś 20 minut - grunt, że już jedziemy.
  - Do Grey'a poprosimy
  - tak jest!
Zawsze mnie dziwi, że ruch stopy przekłada się na ruch samochodu. Ciekawe doświadczenie.I zadziałało ponownie. Działało tak jakieś 100 metrów, gdy ruda wydarła nagle mordę: zatrzymaj się tutaaaaajjj!!!!!
Wyjścia nie było, mózgownica sygnał do stopy jednej i drugiej wysłała i po chwili rzuciliśmy kotwicę.
Patrze ja na rudą a ta szuka czegoś w swojej torebce.
Blondi z tyłu zagaduje:
  - czego szukasz?
  - kluczy, bo nie wiem czy mój syn nam drzwi otworzy jak wrócimy
  - no przecież zamykałaś drzwi
  - no ku.... pamiętam, ja pi...... ale ku..... skleroza, ku..... mać
  - no ale ku.... spokojnie, szukaj ku..... dalej, znajdziesz je ku..... przecież.
Ruda odwróciła się i wtedy przypomniał mi się jakiś film. Tytułu nie pamiętam, rzecz się działa w samolocie, facet kichnął, zbliżenie na jedną kropelkę którą wykichał, widać jak wędruje ona po samolocie, ktoś ją wciągnął swym wdechem.
Bingo!!! zarażony.
Ruda miała tak soczystą wymowę, że aż z uwagą przyjrzałem się pasażerkom z tyłu, zaciekawiony będąc, czy przypadkiem nie będę mógł je od razu zawieźć na wybory miss mokrego podkoszulka, a w tym akurat wypadku: mokrej sukienki.
  Pierwszy raz widziałem w taryfie taką mżawkę. Słowo daję.Zresztą nie tylko w taryfie. Nigdy nie widziałem takiej nawet poza taryfą. Ilość wypluwanej substancji czynnej, wystarczyłaby do zarażenia Pekinu, conajmniej.
 Słyszałem kiedyś, że nos ma wiele zastosowań, między innymi jest pierwszą barierą przed zarażeniem. Cóż miałem robić, oddychałem przez nos.

Ruda otworzyła drzwi i drze ryj: synuuuuuu!!!! masz klucze??? Halooooo ku....!!!!
Blondi do rudej: nie drzyj się ku....
  - sama się nie drzyj ku....
  - no pie...., co za ku.... upierdliwe babsko
  - co ty pie....isz, nie będziemy miały klucza to ku.... jak ku.... wrócimy ku....? co ku.....?
Ilość kawałków mięsnych latających po aucie była porażająca.
  - ch... z kluczami, jedźmy już ku....
  - nie ch..., nie ch... tylko ku.... trza je mieć - rzekła ruda i poszła.
Zostałem sam z dwoma pijanymi kobietami. No cóż, ruda nie miała lekko. Dostało jej się konkretnie, zanim wróciła z kluczami.
Zanim jednak wróciła, jedna z pasażerek z tyłu przesiadła się do przodu, zajmując miejsce rudej.
Nie wiem po co, dziwna jakaś.
Ruda wróciła, i w ryk:
  - ku...aaaaaaaa!!!! gdzie jest moja ku.... torebka.... była tu ku.... przecież!
Umarłem prawie.
  - masz ku...., przecież siedziałaś z przodu ku...., nie pamiętasz? Zapytało stworzenie okupujące miejsce na którym siedziała wcześniej ruda.
  - a ch... cie to obchodzi, co ja ku.... pamiętam a co ku... nie.
  Do tego Grey'a to daleko nie było, dojechaliśmy w końcu. Ruda z atrakcyjną wysiadły a okupant z przodu pyta:
  - A razie czego przyjedziesz po nas, jak będziemy wracać?
Aha, już jesteśmy na Ty-pomyślałem sobie.
  - tak tak, oczywiście przyjadę- odrzekłem
  -  To super, a dasz mi wizytówkę? Czy koleżanki mają numer już?
  - mają, mają, pokiwałem głową
  - to na razie pa pa
  - no paaaaaaaaaa
Coś mi mózg szwankuje, bo sygnał wysłał do stopy taki, że oddaliłem się dość szybko od wściekłych samic. A w mieście szybko jeździć nie wolno przecież.No ale przecież nie mogłem im dać wizytówki. Nie i już.

2.
Drugi koniec Szczecina, noc, smuty w radio, nic się nie dzieje. Przychodzi zlecenie, jadę.
Jestem pod adresem, a to knajpa i wesele w niej. Godzina 1 w nocy.
Kto o tej godzinie wychodzi z wesela? Babcia, ciocia i wujek, którzy chcą w niedzielę rano na sumę do kościoła  się udać.
Patrze ja, a tu idą dwie istoty płci nie mojej i jedna mojej i wszystkie młode. Policzyłem szybko, wyszło mi że w sumie trzy. Ktoś mnie sprawdzi? Nie byłem nigdy dobry z matematyki. Właściwie to z niczego nie byłem dobry.
Załóżmy jednak, że było ich sztuk 3.
Zapakowali się i jedziemy, do centrum, do klubu, bawić się dalej.
  - o tej godzinie z wesela? zapytowywuje grzecznie
  - aaaaa wie pan, siostra za mąż wychodziła - odpowiada jedna z pasażerek
  - no to jak to? i już koniec wesela?
  - koniec to nie, ale ja nie mogę tam być, bo jak patrzę na siostrę to płaczę
Trochę zdziczałem, bo kobieta powiedziawszy te słowa zaczęła zalewać się łzami. I to tak, że ciekło jej po policzku, wyglądała tak jakby to był jej zawód. Płakała głośno i wyraźnie :D
O co kamaaaannnn??? CO jest 5? Masakra.
Po chwili się uspokoiła i rzecze:
- przepraszam, ale ja dziś na wszystko tak płaczę, bo widzi pan, jestem świadkową swojej siostry .....chlip chlip
I znowu wyje, no wyje tak jakby zaraz miała umrzeć. Tył siedzi cicho a ta z przodu mi wyje i wyje. Tragedia.
- Bo ja kocham swoją siostrę
i w ryk.
Zastanawiam się czy nie powinienem też łzy uronić, byłoby raźniej przecież.
  - no już dobrze, uspokój się- słyszę głos z tyłu -zaraz będziemy na miejscu to się zabawimy.
  - kur....aaaaaaa!!!! gdzie pan jedzie? Nie w tą stronę!!! ku...aaaaa!!!! No ja pi....le!!!!
Włos mi dęba stanął, nie wiem o co chodzi. Jak to nie w tą stronę? Do centrum przecież jedziemy.
  - my chcieliśmy do centrum, a jedziemy przecież na słoneczne, ku...aaaaa!!!!
I drze tego ryja, tym razem kobieta siedząca z tyłu.
Rozglądam się za ochroniarzem, chcę go poprosić aby ich wywalił, ale no przecież jeżdżę sam. Cholera!
  - pani się rozglądnie raz jeszcze, w razie czego wytłumaczę gdyby były jakieś wątpliwości. Jedziemy w dobrą stronę.
Siedząca z tyłu zagubiona kobieta, po dłuższej chwili zajarzyła kierunki, mózg się ustabilizował, czyli z orientacji w terenie przestawił się na histerię.
Po sekundzie płakały już obie. Nie wiem co z facetem, widziałem go w lusterku, ale nie wiem, czy wył czy nie.W każdym bądź razie był cicho.
Myślę czasami aby zrobić szczelny przedział pasażerski i razie W wypełnić przedział helem. Wtedy ja bym płakał, ze śmiechu :)
Dojechaliśmy wśród łez i płaczu. Wysiedli, zrobiło się cicho. Stanąłem w kolejce taxi przed klubem i chłonąłem ciszę.

3. Długo nie chłonąłem. Otworzyły się drzwi, wsiada para.

  - dobry wieczórrrrrr - rzekł on, sadowiąc się z przodu
  - doobryyyy wieczóóórrr - rzekła ona, sadowiąc się z tyłu
  - dobry dobry - rzekłem ja, siedząc na swoim miejscu
Facet zapadł w letarg, dziewczę z tyłu całkiem żywe
Padł adres i jedziemy
  - a co to? kwiaty jakieś pan tu woził? - pada pytanie z tyłu
  - a dziś kilka ludzików z kwiatami wiozłem, skąd pytanie?
  - a bo płatki róż leża z tyłu
  - a to całkiem możliwe, wiozłem ludzi z kwiatami z wesela
Facet się wybudził z letargu:
  - a ty przed czy po? pyta mnie?
Nie zajarzyłem: przed czym, po czym? pytam faceta o co mu chodzi
  - no po ślubie, przed czy po?
  - ja???? No przed przecież
  - nie żeń się - padło ostrzeżenie
  - ale dlaczego? trzeba się ożenić - rzekła żona faceta
Facet - nie żeń się
Żona - spi....laj, trzeba się ożenić
F  - nie żeń się.
Ż  - gówno tam, musi się ożenić aby wiedzieć jak to jest
F  - będziesz miał prz....ne jak i ja, nie żeń się
Ż  - spie...laj
F  - nie żeń się
Ż  - musi się pan ożenić, jak się pan nie ożeni to nie będzie pan wiedział jak to jest w małżeństwie
F  - nie żeń się
Ż  - zamknij ryj ty skończony idioto, ileż ci ku... będę mówić, że na nic lepszego w życiu byś nie trafił. Weź spi...laj i nie mow panu co ma robić. Niech go pan nie słucha. Trzeba się ożenić i już. Chociażby po to aby spróbować.
F  - nie żeń się
Ż  - niech go pan nie słucha, a ty sie ku..... zamknij już popaprańcu, żona to największy skarb. Ja na przykład kocham swojego męża, a on mnie
F  - nie żeń się
Ż  - jeszcze raz tak powiesz a przypie....le ci torebką, zobaczysz. A wie pan, my naprawdę jesteśmy zgodnym małżeństwem
F  - gówno prawda, nie żeń się, serio, to najgorsze co ci się może przytrafić, nigdy tego nie rób, będziesz żałować
Przyglądam się, czy mi pasażera nie podmieniono, bo taki długi tekst wygłosił, ale nie- to ten sam cały czas.
Nie odzywam się na wszelki wypadek, bo w takich sytuacjach to najlepiej milczeć, zdychając ze śmiechu w duchu.
Ż  - małżeństwo to podstawa, życie bez ślubu to nie życie. Musi pan się ożenić
F  - nie żeń się -wrócił mój pasażer
Ż  - spi....laj
F  - nie żeń się
Ż  - Nic innego nie potrafisz powiedzieć? Jakieś argumenty sensowne podaj idioto
F  - nie żeń się
Ż  - argumenty podaj, nie żeń się i nie żeń się, ale dlaczego? podaj argumenty idioto!!!
F  - nie żeń się, argumenty masz z tyłu.
Ż  - a ty chamie, ty ch...,dziadzie jak tak możesz

Ufffff dojechaliśmy, 13 zł na taksometrze. Facet daje 5 dych i mówi - do piętnastu pan policzy.
Ż  - proszę bardzo, oto 20 zł, reszty nie trzeba, dobranoc, niech pan sobie znajdzie żonę.
Oddałem facetowi 5 dyszek, facet wysiadając rzekł jeszcze swoją kwestię i zostałem sam.
Właściwie to zostałem z dylematem. I nie wiem co robić. Żenić się? Czy nie? Oto jest pytanie. Chociaż ja odpowiedź znam :D