czwartek, 30 stycznia 2014


Biuro Rzeczy Znalezionych uprzejmie informuje:
Znaleziono 1 parę damskich rękawiczek.
W tym samym dniu została porzucona w taksówce(bądź zagubiona, zapomniana, sprzeniewierzona) najlepsza przyjaciółka naszej władzy. Była z władzą na każdej akcji. Dzięki niej właśnie władza miała bliski kontakt z obywatelami. Obywatele zaś kontakt ten odczuwali. Niejednemu, sam widok przyjaciółki, sprawiał iż kolana drżały, łzy do oczu napływały i człowiek odczuwał bliskość duchową z władzą naszą. Padali przed nią na kolana, ręce wznosząc ku niebiosom. Wielu ludziom po znajomości z nią zostały ślady na całe życie. Na ciele i umyśle. I oto po trudzie i znoju została, niczym stara rzecz, porzucona w taxi. Zaopiekowałem się nią, jest teraz ze mną. Tworzymy razem piękna parę. Ludzie patrzą z podziwem a klienci dają napiwki przewyzszajace opłatę za kurs. Widać wprawdzie po niej, że jest mocno wyekspaltowana i niejeden ją miał, jednakowoż nie przeszkadza mi to. To się nazywa pełna symbioza.
Jaka ona jest?
Jest szczupła, nawet bardzo. Smukła sylwetka i alabastrowa cera sprawiają, że wygląda niepozornie, a jednak ma w sobie to coś.
Podoba mi się gdy z gracją i wdziękiem wygląda przez okno, podczas gdy przemierzamy razem ulice miasta.
Na zawsze razem
Skoro dotarłeś/aś aż tutaj to pewnie tylko dlatego, że interesują Cię te rękawiczki. Już ich nie ma:D
Jest tylko ona. Nie ma jeszcze imienia.
Kto pomoże wybrać imię?

środa, 8 stycznia 2014

Przejazd z punktu A do punktu B. Możliwe dwie trasy, zatem grzecznie ( hyhy ) pytam: czy trasą nr 1 czy 2. - obojętnie odpowiada ludzik. No to spokojnie ruszamy i jedziemy. Szum toczących się kół uspokaja, przesuwający się za oknami krajobraz monotonny jak pies, sprawia że oczy się zamykają i zaczynam sobie niewinnie drzemać. Gdzieś tam w zakamarkach mózgu ( yyyyyyy czego niby? ) zaczynają się krystalizować jakieś sny, gdy nagle słyszę brutalne pytanie: A dlaczego nie pojechaliśmy tą drugą drogą? No żesz Ty w mordę i nożem. Przecież po to pytałem. Nastrój padł, wkurzyłem się jak pies. No! Ale cóż robić, klient nasz Pan. Wziąłem relanium, popiłem piwem i pojechaliśmy dalej. Ciężkie to życie powiadam.
Żre wredna baba cukierki, wysiada a papierki gdzie? No na siedzeniu przecie. Na uprzejmą prośbę o uprzątnięcie swojego syfu, jest oczywiście obraza majestatu szanownej Pani. Na stwierdzenie, że myjnia kosztuje 50 dyszek zebrała się w sobie i papierki zabrała. Dyplomacja jest ok. Baba żyje, taryfa czysta