środa, 8 stycznia 2014

Przejazd z punktu A do punktu B. Możliwe dwie trasy, zatem grzecznie ( hyhy ) pytam: czy trasą nr 1 czy 2. - obojętnie odpowiada ludzik. No to spokojnie ruszamy i jedziemy. Szum toczących się kół uspokaja, przesuwający się za oknami krajobraz monotonny jak pies, sprawia że oczy się zamykają i zaczynam sobie niewinnie drzemać. Gdzieś tam w zakamarkach mózgu ( yyyyyyy czego niby? ) zaczynają się krystalizować jakieś sny, gdy nagle słyszę brutalne pytanie: A dlaczego nie pojechaliśmy tą drugą drogą? No żesz Ty w mordę i nożem. Przecież po to pytałem. Nastrój padł, wkurzyłem się jak pies. No! Ale cóż robić, klient nasz Pan. Wziąłem relanium, popiłem piwem i pojechaliśmy dalej. Ciężkie to życie powiadam.