czwartek, 26 grudnia 2013

Nudy jak pies.
Tylko jedna kobietka znowu udowodniła, iż z orientacją u kobiet krucho. Hyhy o mały włos a byłbym świadkiem morderstwa w taksówce. Awanturzyła się, że droga którą wybrała jest jedyną słuszną. To nic, że kółko ta droga zataczała, że nawigacja nawet uruchomiona została i wskazywała coś innego, że jej TŻ mówił że racji nie ma. Wszystko na nic. Facet w końcu się zamknął, i chyba wyłączył, bo kobieta wysiadła cała i zdrowa, poza oczywiście fochem spotęgowanym działaniem alkoholu.

wtorek, 24 grudnia 2013

14,49 na kasie wybiło.
Pani poprosiła aby zaokrąglić. Do 14,50. Hehe.
Muszę to koniecznie ująć w zeznaniu rocznym do US.
5:50 rano.
Poranne zakupy do śniadania dla klienta.14 paczek viceroyow setek.
I bez żadnej bułki czy chleba, same fajki hyhy. Jakiś czas temu o 6 rano kupowałem : twaróg i piwo. Kobieta smażyła naleśniki, lekko chwiejąc się na nogach

niedziela, 22 grudnia 2013

W radiu leci jakiś dziwny cleo i donatan. Młode pokolenie jadące ze mną prosi o zrobienie głośniej.
Obmyślam chytry plan i robię głośniej.
Kończy się dziwna muzyka i nagle z takim samym natężeniem dźwięku z mp3 startuje Alice Cooper z albumem Trash. Już nie cieszą się, nie słuchają nawet. Udręczone miny wskazują, iż jedyne co im po głowach chodzi to: kiedy koniec??? Hyhy dwie piosenki musieli wysłuchać

sobota, 21 grudnia 2013

Wsiadają dwie młodziutkie istotki, jedna całkiem żywa, druga ze wzrokiem mętnym, tak jak karpie w hipermarketach.
Po 435 i pół metra podróży słyszę głos wydobywający się z żywej
- przepraszam, ma Pan może woreczki, bo koleżanka może się źle poczuć
- oczywiście, stewardesa zaraz przyniesie, razem z posiłkiem
- jest Pan nieuprzejmy
Pozostała droga minęła w ciszy i skupieniu hyhy
Dziś w nocy: kurs spod jednej knajpy pod drugą-standard.
Banda się zapakowała, więc jedziemy.
Bieg numer jeden, sprzęgło i gaz. Coś ciężko idzie, ot skleroza -myślę, pewnie ręczny wbity.Rzut okiem, ręczny ok. Myśl nr 2: auto się psuje. Włos się jeży, afera i w ogóle.
No! ale rzucę okiem na tył, profilaktycznie tak, bez podejrzeń i uprzedzeń.
Patrze ja a tam 6 osób, oka przecieram i patrzę raz jeszcze, dalej 6 osób. Lekki nerw i milutka prośba, aby nadprogramowe towarzystwo w trybie pilnym poszło w cholerę z taksówki. Na co słyszę, że przecie skoro się zmieścili to mogę jechać, przecie oni zapłacą.
hyhy z uśmiechem na pysku mówię, że to naprawdę cudowne, że mi zapłacą. Uwierzyć aż nie mogę. Jednakowoż nieugiętym będąc, nie zgadzam się na takie coś. Towarzystwo obrażone wyszło z taryfy, złorzecząc pod nosem na niesprawiedliwość która ich dotknęła. Szczerze wzruszony pożegnałem ich ozięble.
hyhy 6 osób z tyłu. Masakra jakaś.